Podziękowanie

  • Dziewiętnastego sierpnia zostałam przyjęta na Oddział Kardiologiczny. Następnego dnia czekał mnie dość skomplikowany zabieg na sercu.
    W ciągu pobytu w tym szpitalu dopadł mnie ciąg pozytywnych zdziwień i zdumień, już od wejścia. Staliśmy z synem w holu i rozglądaliśmy się trochę bezradnie, kiedy podszedł do nas lekarz (z własnej woli) i oznajmił: – Widzę, że jesteście państwo nieco zagubieni. Czy mogę w czymś pomóc?
    Proces przyjmowania do szpitala odbył się błyskawicznie. Pochodzę z innego miasta i tu trwa to kilka godzin. Nie ma obowiązku zdawania ubrań w szatni, można je zatrzymać przy sobie.
    Już na oddziale „moi” lekarze wykazali się serdecznością i troską.
    Podziwiałam organizację pracy, dla przykładu – zwyczaj wykonywania badań z samego rana, by na lekarską „nasiadówkę” mieć świeżutki obraz sytuacji. Zaglądali często i rozmawiali – ciepło, rzeczowo, bez pośpiechu i protekcjonalności. Zabieg przeprowadzono z wielką maestrią, wiem, że nie było łatwo.
    Kolejnym powodem do zdziwienia był sprawnie i szybko przygotowany wypis, w moim mieście i te procedury wyglądają inaczej.
    Chciałabym szczególnie serdecznie podziękować memu „prowadzącemu” lekarzowi, dr Michałowi Gubińskiemu i dr Adamowi Wołejko. A także dobremu duchowi tego oddziału, lekarzowi, który sam ma problemy zdrowotne, ale robi tam świetną terapeutyczną robotę wobec przerażonych pacjentów i ich rodzin. Nazwiska nie znam. Raz jeszcze serdecznie dziękuję i zapewniam o znakomitym samopoczuciu.

    PS. Brakowało mi jednego szczegółu – termicznego koca po opuszczeniu sali operacyjnej… Och, jak się wówczas szczęka zębami…

    Maria T.K.

Zobacz również