Zdiagnozowano u mnie boreliozę, na którą byłem leczony w szpitalu klinicznym przy ul. Przybyszewskiego. Cała kuracja miała trwać 28 dni, jednak w szpitalu mogłem pozostać jedynie przez 10 dni. Pozostałe dawki, zgodnie z zaleceniami lekarza prowadzącego, miały być podawane w przychodni POZ przez lekarza rodzinnego. Niestety, szybko okazało się, że większość przychodni POZ, a nawet pomoc doraźna w Zalasewie (k. Swarzędza), stosuje praktyki unikania odpowiedzialności (tzw. spychologię), a tak na prawdę, według mnie, boryka się z brakami w wykwalifikowanym personelu oraz sprzęcie.
Nawet jeden dzień przerwy w terapii antybiotykowej może sprawić, że cała terapia przyniesie więcej szkody niż pożytku, dlatego cały dzień spędziłem, jeżdżąc od punktu do punktu, szukając pomocy, z myślą, że ostatecznie będę musiał jeździć codziennie na drugi koniec poznania na Przybyszewskiego.
Miałem szczęście trafić na oddział pomocy nocnej i świątecznej w Szpitalu im. J. Strusia, gdzie otrzymałem niezbędną pomoc medyczną. Wszystkie zabiegi zostały przeprowadzone na miejscu, a personel przez cały czas wykazywał się profesjonalizmem, życzliwością i zrozumieniem.
Bardzo dziękuję za pomoc.
Mirosław S.